Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi koszmar67 z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 85932.63 kilometrów w tym 23.59 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.74 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Statystyki zbiorcze na stronę
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl Zalicz gminę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy koszmar67.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 15.67km
  • Czas 00:37
  • VAVG 25.41km/h
  • Podjazdy 40m
  • Sprzęt Marin Lombard 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracusi

Środa, 19 czerwca 2024 · dodano: 21.06.2024 | Komentarze 0




   Znowu odpuszczam "latarki". Ma być mokro. Nie chce mi się.


   
Kategoria Do 50, Codzienność


  • DST 9.93km
  • Podjazdy 46m
  • Sprzęt Marin Lombard 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do domusiu

Wtorek, 18 czerwca 2024 · dodano: 21.06.2024 | Komentarze 0




   Znowu coś trzeszczy!
Kategoria Do 50, Codzienność


  • DST 10.97km
  • Czas 00:28
  • VAVG 23.51km/h
  • Podjazdy 32m
  • Sprzęt Marin Lombard 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracusi

Wtorek, 18 czerwca 2024 · dodano: 21.06.2024 | Komentarze 0




   Jeszcze lekko obolały... :)


   
Kategoria Do 50, Codzienność


  • DST 2.57km
  • Podjazdy 20m
  • Sprzęt Marin Lombard 2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Z mety ME do domusiu :-)

Niedziela, 16 czerwca 2024 · dodano: 21.06.2024 | Komentarze 0




   Kąpiel i dużo picia! To będzie za chwilę w domu!!!
Kategoria Do 50


  • DST 442.00km
  • Czas 20:07
  • VAVG 21.97km/h
  • Podjazdy 1614m
  • Sprzęt Marin Lombard 2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

6 MARATON ELBLĄSKI - 2024

Sobota, 15 czerwca 2024 · dodano: 20.06.2024 | Komentarze 5




Garmin padł około 1 km przed metą :-), Podaję więc oficjalny czas brutto, ciut lepszy niż w ubiegłym roku.


   
START - film
META - film


Etap I (widny) - prawie do Lelkowa...
  Przed startem jak zwykle - emocje, emocje, emocje! Trochę wesoło, trochę poważnie, trochę nerwowo... :-) 
  Tak to się jakoś dzieje, że od sześciu lat ciemność na Maratonie Elbląskim dopada mnie coraz dalej,  to chyba dobrze? :-) Tym razem ostatnie szarości zamieniają się w ciemność tuż przed Lelkowem. Ale zanim tam będę muszę pokonać nasze wysoczyźniane górki, najpierw z grupą, w której jedzie Mariusz K., później między Suchaczem a Braniewem z Kamilą L. i Lechem F. I to jest chyba najsympatyczniejszy towarzysko i najszybszy odcinek całego maratonu! :-). Szkoda, że nie udaje mi się utrzymać tempa Kamili i Lecha ale to w końcu prawdziwi twardziele! :-). Między Braniewem a Żelazną Górą co rusz ktoś mnie wyprzedza ale postanawiam nie forsować mojego potłuczonego uda i jechać równo, swoim bezpiecznym tempem. Tuż przed Lelkowem jeszcze ktoś mnie wyprzedza ale ja wiem, że za chwilę wjeżdżam w ciemność i bardzo dziurawy odcinek trasy.












Etap II (ciemny i dziurawy) - do Ornety...
   Mocno wpatruję się w dziurawy asfalt i odsuwam od siebie myśli o złapaniu kapcia! Pełne skupienie i niezbyt szybka samotna jazda powodują, że droga trochę się dłuży.
Gdzieś w okolicy Henrykowa przed Ornetą dogania mnie Marek B. i postanawia jechać ze mną, chociaż lojalnie uprzedzam, że chcę się oszczędzać i nie gonić za wszelka cenę :-)

Etap III (ciemny, gładki i jeszcze suchy) - do Przezmarka...
   W końcu wjeżdżamy na piękny asfalt DW-513!!! Uwielbiam ten odcinek między Ornetą a Pasłękiem i chociaż jest naszpikowany delikatnymi pagórkami, jedzie się wyśmienicie. Gładka nawierzchnia, dobre oświetlenie drogi i perspektywa zbliżającego się pierwszego PK powodują wielką radość. Do Pasłęka docieramy dość szybko i tam dogania nas solista Rafał T. (później dogania nas na trasie dość często), którego dość szybko gubimy na pasłęckim podjeździe.
   W moich bidonach resztki, trzeba więc szybko osiągnąć Jelonki! :-) Marek gubi na chwilę lewoskręt w Drużnie, muszę za nim krzyczeć. Za chwilę mijamy kultowy mostek na Kanale Elbląskim i za moment jesteśmy na PK w Jelonkach. Tam, w sali miejscowej remizy "dowodzi" Marecki ;-) Punkt przygotowany rewelacyjnie. Jest wszystko czego nam potrzeba: woda, cola, kawa, herbata, słodycze, owoce, krótkie pogawędki i chwila wytchnienia. Bidony uzupełniam wyłącznie colą - kofeina wskazana :-) Postanawiam wyjechać dość szybko, zostawiam więc Marka B. i ruszam "z kopyta" w jeszcze wciąż trwającą ciemność.
   Mijam Rychliki, Rejsyty, Gisiel... i gdzieś tu znowu dopada mnie Marek, który przyznaje się, że trochę boi się jazdy w ciemności, szczególnie przez las. Już wspólnie mijamy Myślice (tam odcinek nowej drogi i wiaduktu po przebudowie), Pronie i po krótkim podjeździe osiągamy rondo w Przezmarku. Teraz skręt w prawo i... zaczyna kropić deszcz.













Etap IV (mokry) - do Kisielic...
   
Dość szybko docieramy do PK nr 2 zorganizowanego przez Stowarzyszenie Dzierzgoń Team w Starym Dzierzgoniu. Wita nas zespół wspaniałych, zaangażowanych ludzi, którzy przygotowali doskonały poczęstunek. Tu też jest wszystko! A czekoladowy blok, jak ten rodem z PRL wprost powala mnie na kolana!!! Mniammmm! Szybki podpis, tankowanie coli i... jazda! Zostawiam Marka z jego zupą pomidorową i mknę, jeszcze w ciemności i deszczu, w kierunku Susza.
   Mijam Kamieniec Suski z ruinami pałacu Finckensteinów. Tu budzi się dzień i czerń ustępuje szarości. Jeszcze przed Suszem znowu dogania mnie Marek. Wspólnie jadąc przez miasto dostrzegamy kątem oka dziwną scenkę: dwóch żołnierzy biegających z bronią czających się za drzewami!!! Coś naprawdę bardzo dziwnego... 
  Teraz przez Bałoszyce do Kisielic! :) Przestaje padać. Stąd dwukilometrowa jazda gładziutką i o tej porze dnia prawie pustą DK-16 i...









Etap V (suchy, dzienny i "górski") - do Okrągłej Łąki...
   Teraz skręt w prawo i dalej przez DW-522 do Jaromierza a następnie przez Wandowo do Bądek. To wcześniej niedoceniony przeze mnie odcinek, na którym górki dają trochę popalić!
Nawet Marek trochę marudzi: "A mówili, że najcięższe górki na Wysoczyźnie Elbląskiej!" Fakt, tu też jest nieźle. Tym bardziej, że to już ponad połowa trasy w nogach.
   Trudy jazdy po tych pagórkach umilają, mimo pochmurnej pogody, piękne widoki i mijane malowniczo położone jeziora: Kucki, Klecewskie, Wandowo, Krzykosy. W końcu docieramy do Bądek i skrętu w lewo na DK-55 w kierunku Gardei - znienawidzony przeze mnie, najnudniejszy odcinek trasy. Nie lubię i tyle! :-). Na szczęście za chwilę pojawia się Gardeja i perspektywa przepięknego zjazdu przez DW-532 z Dziwna do skrętu w lewo na Okrągłą Łąkę! :) A stąd już prosto nad Wisłę i zaczyna się...

Etap VI (suchy, płaski, miejscami bardzo dziurawy) - do Palczewa...
   Docieramy do m. Glina przy wiślanym wale. Wzdłuż tego wału (raz bliżej, raz dalej) będziemy się turlać aż do Palczewa a w zasadzie do samego Mikoszewa. Ale, póki co, docieramy do PK nr 3 w Nebrowie Wielkim, gdzie witają nas ciepłym rosołem Krysia i Krzysiek. Jak to dobrze widzieć "swojaków". Ten punkt również wyposażony i prowadzony wzorcowo! W tym miejscu jeszcze raz dziękuję K&K za cudowna opiekę! 
   Po rosołku, uzupełnieniu bidonów (oczywiście colą) zjadam na drugie danie moją prywatną bułę z kotletem przygotowana przez niezawodną Penelopę. Na pięknie wyglądające ciasto przygotowane przez Krysię niestety nie mam już miejsca :-(. Teraz lekko ocierając się o Kwidzyn, przez Korzeniewo, Jarzębinę do Białej Góry. Tu robimy krótki postój na siku i rozprostowanie kości oraz na psychiczne nastawienie się na SPECJALNY ODCINEK PIEKIELNY:-). To zaledwie 5,5 km ale porządnie daje w kość i rowerom i kolarzom. Co najważniejsze, pomimo okropnie dziurawego i zmasakrowanego przez korzenie drzew asfaltu, udaje nam się pokonać ten odcinek bezawaryjnie. To teren Rezerwatu Las Mątawski.
   Teraz ok. 5 km płytami jumbo do wsi Mątowy Wielkie a następnie w kierunku Bystrza i przecięcia z przebudowywaną DK -22. Teraz czuję się już prawie jak w domu :). Teraz tylko Lisewo Malborskie i w Dąbrowie skręt w lewo na Palczewo! (człowiek nie czuje jak mu się rymuje! :-)) W Palczewie mijamy przepiękny poewangelicki drewniany kościół z 1712 r. (jedyny drewniany kościół na Żuławach!) a po odbiciu w prawo mój ulubiony żuławski wiatrak - drewniano murowany holender. Zaczyna znowu padać. Teraz znowu w lewo...

Etap VII (mokry) - do Mikoszewa i PK nr 4...
   ... i Nowa Cerkiew, Ostaszewo, przejazd pod S7 w Dworku, Żuławki i Drewnica. Tu proponuję Markowi, żeby przejechał most chodnikiem ze względu na niebezpieczną przerwę dylatacyjna, w którą mogłyby wpaść jego cienkie opony. Za chwile po bruku wjeżdżamy na pięciokilometrowy odcinek wału Wisły z gładziutkim asfaltem i tym sposobem docieramy do Mikoszewa. Z daleka widzę już Leszka z parasolem wypatrującego zawodników. Profesjonalne oznakowanie punktu kredą na asfalcie nie pozwala ominąć ostatniego na trasie PK w pięknym domu podcieniowym Katarzyny i Michała Pielaszkiewiczów. Tu Adriana i Leszek częstują nas doskonałą pomidorową. Krótka pogawędka, podpisy na liście, tankowanie bidonów (znowu cola!) i... w drogę!

Etap VIII (mokry) - szwendanie się po gminie Stegna w kierunku upragnionej mety :-)
   Ruszamy w kierunku Rybiny przez Jantar i Głobicę, następnie lewym brzegiem Wisły Królewieckiej do Sztutowa. Tu przez most Czterech Pancernych znowu w stronę Rybiny. Tym razem przez Groszkowo, lewym brzegiem Szkarpawy. Dziury straszne! Myślę tylko o bezpiecznym ukończeniu imprezy. Jest Rybina! Teraz Tujsk i bardzo dobrze znane tereny. Marek coraz częściej jedzie lewą stroną drogi, nawet przed niewidocznymi zakrętami. Zmęczenie chyba uśpiło jego instynkt samozachowawczy :-). Powtarzam ciągle: zjedź!, auto z tyłu!, auto z przodu! I tak już do końca. W końcu Kepki, Bielnik Drugi, Adamowo, Helenowo i już czuję ciężar medalu na szyi :-) Ale nie tak szybko!!!
   Dojeżdżamy do ronda Bitwy Warszawskiej. Stąd, z Krzysiem finiszowaliśmy jezdnią w zeszłym roku. Teraz jednak ze względów bezpieczeństwa, głównie Marka (w końcu trzeba by sprawnie pokonać dość duże skrzyżowanie z ul. Rycerską) proponuje wjazd na DDR i przejazd nią przez most. Marek waha się chwilę i pyta czy ślad trasy na pewno prowadzi przez most. Mówię, że jadę szósty raz i na pewno mamy jechać przez most! Marek szuka trasy w swoim Garminie, pochyla głowę i... BUM!!! Słyszę wielki huk, jakby ktoś uderzył w gigantyczny kamerton! Odwracam głowę i widzę Marka w rozsypce. Całą drogę liczyłem czas i moim wielkim marzeniem było zmieszczenie się w 20 godzinach. Wiedziałem, że może ciut zabraknąć ale w tym momencie nie ma już żadnych szans. Liczy się każda minuta. Pomagam Markowi się pozbierać, wypytuję o bolące miejsca - w końcu wyrżnął centralnie głową w latarnię!!!
   Stwierdza, że mu słabo i nie wie czy da radę jechać. Do tego wygięta lewa klamka :-( Wchodzi na rower, jakoś daje radę jechać. Jeszcze tylko do Rycerskiej, w Krótką i... META!!!
Znowu się udało!!! :-) 







    Tak, po raz szósty "zaliczony Maraton Elbląski, tym razem z czasem 20:07 lub 20:08 (są rozbieżne dane :)) Tak czy inaczej, czas po raz kolejny nieznacznie poprawiony :-)
Maraton Elbląski to piękna przygoda, chociaż kosztuje sporo wysiłku. Nieustannie będę namawiał do udziału w tej imprezie z prostego powodu... lubię dzielić się szczęściem :)
Wyjątkowość Maratonu Elbląskiego polega nie tylko na pięknej, przemyślanej i zróżnicowanej trasie ale również na doskonałej organizacji.
Tu wielkie podziękowania dla Marka i Leszka, sponsorów, ludzi dobrej woli jak również dla wszystkich uczestników, którzy także tworzą tę niepowtarzalną atmosferę.

   Za rok pewnie znowu podejmę się tego wyzwania. O ile będę jeszcze w stanie. To będzie siódmy raz! Moim marzeniem byłoby przejechanie 10 edycji  ME ;-)












Kategoria Do 500, Ultra


  • DST 2.58km
  • Podjazdy 12m
  • Sprzęt Marin Lombard 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na start 6ME!!! :-)

Sobota, 15 czerwca 2024 · dodano: 19.06.2024 | Komentarze 0




   Powolutku, dostojnie... :-) Będzie jeszcze czas na trochę ognia! :-)
Kategoria Do 50


  • DST 6.27km
  • Podjazdy 30m
  • Sprzęt Marin Lombard 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szybko do domusiu

Czwartek, 13 czerwca 2024 · dodano: 19.06.2024 | Komentarze 0




   Mini urlopik przed ME. Przyda się :-)
Kategoria Codzienność, Do 50


  • DST 2.94km
  • Podjazdy 25m
  • Sprzęt Marin Lombard 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Zajezdni "dopieszczonym" Marinem

Czwartek, 13 czerwca 2024 · dodano: 19.06.2024 | Komentarze 0




   Pozostaje tylko wypucować i uzbroić rowerek w błotniki i torby/torebki :-)
Kategoria Do 50, serwisy


  • DST 10.48km
  • Podjazdy 33m
  • Sprzęt Marin Lombard 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracusi

Czwartek, 13 czerwca 2024 · dodano: 13.06.2024 | Komentarze 0




   Chłodno jakoś...!


   
Kategoria Codzienność, Do 50


  • DST 1.94km
  • Podjazdy 5m
  • Sprzęt Marin Lombard 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z domusiu do Zajezdni

Środa, 12 czerwca 2024 · dodano: 13.06.2024 | Komentarze 0




   Do regulacji i wymiany klocków.
Kategoria Do 50, serwisy