Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi koszmar67 z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 93154.51 kilometrów w tym 23.59 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.80 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Statystyki zbiorcze na stronę
2025 button stats bikestats.pl 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl Zalicz gminę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy koszmar67.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

poza kategorią:)

Dystans całkowity:7905.34 km (w terenie 8.00 km; 0.10%)
Czas w ruchu:281:28
Średnia prędkość:22.35 km/h
Suma podjazdów:11144 m
Liczba aktywności:439
Średnio na aktywność:18.01 km i 0h 50m
Więcej statystyk
  • DST 2.75km
  • Podjazdy 11m
  • Sprzęt Marin Lombard 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Topolowa - Krótka, czyli... na start 5 ME

Sobota, 10 czerwca 2023 · dodano: 13.06.2023 | Komentarze 0




   Niby znane, niby lubiane, niby przygotowany... ale napięcie rośnie! ;-)

  • DST 14.06km
  • Podjazdy 176m
  • Sprzęt Marin Lombard 2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

ROWEROWY SPACER Z LEŚNIKIEM #2/2023

Wtorek, 23 maja 2023 · dodano: 23.05.2023 | Komentarze 0




   Na początku był... "kapeć". W rowerze leśnika :) Krzyś pomógł i stres leśnika rozpłynął się w ciepłym i wilgotnym leśnym powietrzu.
   Później był miłorząb dwuklapowy, wiąz, piękna i dorodna czereśnia ptasia i kilka innych ciekawych drzew. Był też padalec i jabłoń - dusicielka!
   Poza tym było bardzo sympatycznie w tak licznym gronie bardziej lub mniej znajomych osób.




  • DST 24.04km
  • Czas 01:01
  • VAVG 23.65km/h
  • Podjazdy 140m
  • Sprzęt Marin Lombard 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do domusiu z czterema pomnikami przyrody

Piątek, 12 maja 2023 · dodano: 13.05.2023 | Komentarze 0




   Taki nietypowy powrót do domu z fotografowaniem czterech pomników przyrody znajdujących się na terenie miasta. Kto odgadnie nazwy gatunkowe pomnikowych drzew i lokalizację każdego z nich? ;-)













  • DST 12.86km
  • Teren 8.00km
  • Podjazdy 162m
  • Sprzęt Marin Lombard 2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

ROWEROWY SPACER Z LEŚNIKIEM #1/2023

Wtorek, 9 maja 2023 · dodano: 10.05.2023 | Komentarze 0




   Takie coś to ja lubię!!! Las, spokój, dobre towarzystwo no i... kompetentny leśnik z przydatną wiedzą. Gorąco polecam! Następny spacer za dwa tygodnie - wtorek.











  • DST 40.16km
  • Podjazdy 229m
  • Sprzęt Marin Lombard 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miastowo

Sobota, 25 marca 2023 · dodano: 25.03.2023 | Komentarze 0




   Kilka dawno nieodwiedzanych miejsc w mieście ale również Bielnik Pierwszy i cmentarz na Dębicy. Udało mi się nie zmoknąć.

















  • DST 4.79km
  • Sprzęt FOLTA Trigo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nagrodą do domusiu :-)

Wtorek, 13 grudnia 2022 · dodano: 14.12.2022 | Komentarze 0




   Teraz mogę powiedzieć, że rower jest mój... a raczej Marty :-)
Jazda straszna! Siodło za nisko i "śniegolód"! Dotarłem na szczęście w jednym kawałku i udało się bez gleby :-)
A tak serio - BARDZO FAJNY ROWER! Lekki, bo zamiast ciężkiego budżetowego amora, producent zastosował w tym modelu sztywny aluminiowy widelec.
Jak na tani rower, bardzo przyzwoicie wyposażony: chwyty z podwójną obejmą, bagażnik, całkiem niezłe błotniki, oświetlenie na przód i tył. Czegóż chcieć więcej?
Tylko siodło - kanapa, strasznie niewygodne! :-)




Z "bazy" na wrocławski dworzec

Niedziela, 23 października 2022 · dodano: 24.10.2022 | Komentarze 0




   Czas wracać do domu!

Na dworzec i... pociąg do Jeleniej Góry :-)

Czwartek, 20 października 2022 · dodano: 24.10.2022 | Komentarze 0




Będzie bardzo pogodnie, chociaż chłodno... 
Wrocław jest trudny do jazdy, mimo opinii miasta przyjaznego rowerzystom.






Z okna pociągu...

Wrocław

Czwartek, 20 października 2022 · dodano: 24.10.2022 | Komentarze 0




   Z dworca do "bazy" :-)

  • DST 59.88km
  • Podjazdy 1142m
  • Sprzęt Marin Lombard 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Jeleniej Góry na Przełęcz Karkonoską i powrót do Jeleniej Góry przez Karpacz

Czwartek, 20 października 2022 · dodano: 24.10.2022 | Komentarze 2



Dojazd
   Wielkie wyzwanie. Tak, właściwie pierwszy raz mierzę się rowerowo z prawdziwymi górami. Może głupio ale od razu zaczynam od najtrudniejszego podjazdu szosowego w Polsce... 
Najpierw spokojna jazda z Jeleniej do Podgórzyna. Piękna słoneczna pogoda, rześkie powietrze, chłodno. Mam więc na sobie ciepłą kurtkę. Już po wyjeździe z Jeleniej Góry widzę wysoko i daleko przed sobą CEL!!! Pierwsza myśl: MUSZĘ SIĘ TAM WDRAPAĆ!, druga myśl: JAK JA TEGO DOKONAM?! :-)
Docieram spokojnym tempem do Podgórzyna, skąd zaczyna się właściwy, dziesięciokilometrowy podjazd na Przełęcz Karkonoską. Chwila kontemplacji/medytacji/wątpliwości i... ruszam.




Jelenia Góra


Pierwsze górki


Podjazd

   Już przed wyjazdem zdecydowałem, że będę powoli "mielił" ten podjazd tak, żeby się nie wykończyć. Żadnej próby wjechania w mniej niż godzinę!!! To miało być "na spokojnie". I było :-).
Pierwsza połówka podjazdu (do wiaty przy skrzyżowaniu z Drogą Sudecką) całkiem prosta. Nachylenia o wartościach 5, 7,9, momentami 12% - do przełknięcia. Nie czuję nawet zbytniego zmęczenia. Robi się za to coraz cieplej. Przy wiacie nawet już bardzo gorąco. Stwierdzam, że muszę się zatrzymać i przebrać: zdjąć kurtkę i rękawiczki z palcami zamienić na te bez. Wiedziałem, że najgorsze przede mną, więc decyzja była słuszna :-)

   Ruszam spod wiaty wraz z grupką pieszych turystów, i ledwie ich wyprzedzam na ostrym kilkunastoprocentowym podjeździe, który nie chce się skończyć. Ambicja nie pozwala się zatrzymać ale już czuję, że moje nogi i płuca może dadzą radę ale rower z takim "niegórskim" przełożeniem raczej nie (korba: 52/36, kaseta 11/32).

   Kiedy zaczyna się "rzeźnia", czyli pierwsze nachylenie dochodzące do 20% (wg mojego Garmina), jadę już wyłącznie na 36/32, czyli... LŻEJ JUŻ SIĘ NIE DA!!!
Pod koniec tej pierwszej ostrej ściany czuję, że nogi jeszcze dają radę ale może się coś stać z rowerem, tzn. np. zerwę łańcuch. Momentami jadę z prędkością 3-4 km/h, trudno utrzymać równowagę a i tak wjeżdżam zygzakiem! Asfalt coraz paskudniej podziurawiony. Miejscami ogromne wyrwy bez asfaltu, które, żeby nie było za łatwo, trzeba jakoś omijać :-). 

   Pierwsze zachwianie i wypięcie z SPD-ów (trzeba się ratować przed upadkiem!), za chwilę drugie a stromizna rośnie! Rower wręcz jęczy i wzywa pomocy! :-)
Niestety muszę stanąć :-( Prowadzę pod te 19-20%. Kondycja niby jest ale fizycznie nie da się na tych przełożeniach jechać - boję się awarii! prowadzę chwilę do momentu zmniejszenia nachylenia do 12%. Uff!!! Znowu da się jakoś jechać!!! :-) Tylko bardzo trudno ruszyć z miejsca :-) Jest ok. Jadę z nadzieją, że teraz dam radę, tym bardziej, że na asfalcie widzę napis "1000"!!! 

   Po chwili las się przerzedza i pojawia się druga ściana przekraczająca 20%. Chwilę walczę ale przy tych przełożeniach to bardzo nierówna walka :-) Znowu zachwianie, wypięcie i zejście z roweru. Prowadzę chwilę do momentu zmniejszenia nachylenia. Kiedy tylko da się ruszyć z miejsca, ruszam! Wiem, że już dojadę do końca!!! Mijam zamknięty szlaban na przełęczy i skręcam w lewo, w kierunku schroniska "ODRODZENIE" i pięknego widoku na Mały Szyszak.






Z lewej schronisko "Odrodzenie", z prawej Mały Szyszak


Najazd :-)
   Robię kilka zdjęć, które w życiu nie odwzorują tych przepięknych widoków na sąsiednie szczyty i dolinę. Przy schronisku siedzi na ławce jeden turysta. Przepiękny spokój tu panuje.
Mam jeszcze jedną misje - zdobyć pieczątkę schroniska! :-) Schronisko jest ogromne, podobno największe w Karkonoszach, zbudowane w latach 1928 - 1929. Konstrukcja głównie kamienno-drewniana. Wchodzę do środka (oczywiście z rowerem). Pusto, ani żywego ducha. Pukam do pierwszych drzwi z napisem "biuro"... cisza, naciskam klamke - zamknięte :-).
Idę dalej, mijam duży hall, wchodzę po schodach na piętro, mijam pokoje gościnne, w końcu trafiam do baru, wywołuję panią, proszę o pieczątkę, dziękuję i lecę dalej. Przecież trzeba stąd zjechać! :-). Na zewnątrz robię jeszcze kilka zdjęć (trudno nie zrobić kiedy widoki takie piękne) i...



Bohater ;-)








Szczęście niepomierne! :-)


Nie wiem jaki to szczyt. Muszę to zbadać :-)


Na pamiątkę :-)


...Zjazd
   Ruszam. Wiem, że muszę cały czas naciskać na klamki, bo stromizna jest duża, asfalt dziurawy, ja z rowerem ważę ponad 110kg a zabić się nie chcę! :-)
Dosłownie po kilkunastu sekundach czuję smród spalenizny i od razu domyślam się co się dzieje. Rzucam okiem na przednią tarczę... czarna! Z niemałym trudem się zatrzymuję i patrzę na tylna tarczę - to samo. Historia się powtarza: fragmenty o największym nachyleniu pokonuję piechotą, pozostałe bardzo ostrożnie. Mam czas na kilka zdjęć i podziwianie widoków. I tak aż do wiaty, czyli skrzyżowania z Drogą Sudecką. Stąd można już jechać normalnie! :-) Hamulce działają.



Strach się bać


To nie to samo co "kadynka" ;-)


Motywator I


Motywator II

Dojazd II
   Teraz moim zadaniem jest jedynie bezpiecznie dojechać do Karpacza a potem do Jeleniej Góry. Nie spodziewałem się, że do Karpacza czeka mnie znowu solidny podjazd ale... czymże on jest w porównaniu z "przełęczowym hardcore'm" - Bułka z masłem!!! :-) "Mielę więc" drogę do Karpacza chłonąc wszystkimi zmysłami piękno okolicy. Gdzieś po drodze garminowa nawigacja wyprowadza mnie w... las. Muszę się trochę cofnąć ale pełen endorfin, wcale się tym nie przejmuję.

   Sam Karpacz, z zapierającym dech w piersiach widokiem na Śnieżkę  tak mnie zachwyca, że znowu plączę drogę. Po chwili jednak, z lekkim wiaterkiem w plecy i początkowo z górki "pruję" w stronę Jeleniej Góry. Muszę przecież załapać się jeszcze na pociąg do Wrocławia!






Taka ładna skałka przy Drodze Sudeckiej


Karpacz z widokiem na Śnieżkę


Też Karpacz z widokiem na... nie wiem :-)

Odjazd!
   W Jeleniej na dworcu jestem dosłownie "rzutem na taśmę" kilka minut przed odjazdem pociągu, na który chwilę wcześniej kupiła mi bilet niezastąpiona Penelopa ;-)
Wsiadam do pociągu, wieszam rower, siadam wygodnie i jem kanapki ze schabowym przygotowane przez wyżej wspomnianą ;-).

   Głowa pełna wrażeń, ciało zmęczone. To lubię najbardziej :-).
Jeszcze na pewno przyjadę w góry!!! :-)